niedziela, 20 lutego 2011

Sanliurfa


Sanliurfa i okolice
Sanliurfa  jest miastem wielokulturowym –żyją tutaj razem Turcy, Kurdowie i Arabowie. Jest przede wszystkim miastem proroków (wielu zostało tutaj pochowanych), a trzy wielkie religie – judaizm, chrześcijaństwo i islam, mają tu swoje korzenie, związane z osobą Abrahama, który tutaj się urodził.

To miasto może pochwalić się  11,5 tys. historią. Mówi się, że jest najstarsze na świecie, pierwsze po Potopie. To stąd pochodzi ponoć najstarsza statuetka świata tzw. Statuetka z Balıklıgöl, a także tutaj dokonano największego odkrycia archeologicznego ostatnich lat – neolityczna świątynia na wzgórzu Göbekli oddalona jest  zaledwie 20km od miasta. Znaleźć tu można pozostałości wielu cywilizacji: Mezopotamii, Grecji, Rzymu, państw hellenistycznych, Persów, Bizancjum, Arabów, Turków Seldżuckich, krzyżowców, Turków Ottomańskich.

Słynne są zasoby miejscowego muzeum – klasyfikowanego na piątym miejscu  w rankingu tureckich muzeów, z powodu m.in. zachwyt wzbudzających mozaik.  Szczególnie znane są sceny polowania, w których występują królowe Amazonki.
Sanliurfa ma wiele zabytków, nam udało się zobaczyć tylko niektóre z nich:
  • Balikligol (tzw. Sadzawka Abrahama) wraz z otaczającym ją kompleksem świątynnym, źródłem Ayn Zeliha i grotą – miejscem narodzin Abrahama  – to wizytówka miasta, miejsce pielgrzymek z Turcji, Syrii i Iranu
  • IXw. zamek wzniesiony na antycznych ruinach (niestety oglądany przez nas jedynie z zewnątrz )
  • XVIw. gospoda Gümrük, w której piłyśmy kawę/herbatę  
  • bazar, a właściwie bazary, w tym 8 krytych i jeden podziemny ulokowane wokół gospody. Kupić tu można wszystko, w tym lokalne specjały, m.in. przyprawy ( w tym prawie czarne suszone papryki z Urfy), pistacje, ręcznej roboty miedziane naczynia, jedwabne i kaszmirowe szale.  
Nasza mała grupa wraz z Rasą z Litwy w pierwszy (nieoficjalny) dzień pobytu najpierw sama odkrywała uroki miasta, a potem z jednym z inspektorów, Ahmetem, który nie dość, że świetnie mówił po angielsku, to jeszcze okazało się, że w przeszłości był profesjonalnym przewodnikiem.

Poznałyśmy miejscowe legendy m.in. tę związaną z sadzawką Abrahama. Powstała ona, gdy król Nimrod skazał Abrahama na spalenie – ogień zamienił się w wodę, a drwa w karpie. Nikt w Sanliurfie nie śmie ich łowić, a tym bardziej jeść, bo oślepnie.

Inna legenda, a właściwie apokryf, dotyczy wizerunku z Edessy. Edessa to wcześniejsza hellenistyczna nazwa Sanliurfy. Władca Edessy król Agbar V uleczył się z trądu i podagry poprzez kontemplację oblicza Chrystusa, odciśniętego przez samego Chrystusa na chuście/ręczniku; sam nie mógł przybyć, aby uzdrowić władcę, ale przekazał tę chustę, a w liście zapewnił o opiece, jaką odtąd będzie otaczał Edessę.

Miejscowi mówią o mieście Urfa, bo przydomek Sanli, uzyskała dopiero niedawno, w 1984 r., dla upamiętnienia waleczności w walkach o niepodległość w 1920r.

Wśród wielu atrakcji, którą przygotowali gospodarze była całodniowa wycieczka do odległego o ponad 170 km miasta Mardin. To urokliwe miasto słynne jest ze starochrześcijańskich kościołów i klasztorów, w których językiem liturgii jest aramejski. Zwiedziliśmy klasztor Deyr ul- Zafaran, który przez stulecia był siedzibą patriarchatu ortodoksyjnego kościoła syryjskiego. Nazwa klasztoru – szafranowy nie jest przypadkowa – pochodzi od koloru kamienia, z którego został on i inne budynki w Mardin pobudowane. Domy usytuowane są tutaj jedne nad drugimi tak, że nie zabierają sobie światła, ani widoków na niekończące się mezopotamskie równiny. W Mardin zwiedzaliśmy także szkołę koraniczną - Kasimiye Medresa, po której przewodnikiem był nie byle kto, tylko turecki policjant, pasjonat historii. Zrobiliśmy zakupy w lokalnych sklepikach, m.in. lokalną specjał, czyli migdały w cukrze.

Zabrakło natomiast czasu na planowane wcześniej wycieczki do
  • Harran (gdzie powstał jeden z pierwszych na świecie uniwersytetów i gdzie do tej pory stoją niezwykłe domy w kształcie uli)
  • na wzgórze Göbekli.
W zamiana za to Turcy z dumą pokazali projekt GAP - tamę Atatürka i elektrownię. Zapora na rzece Eufrat - największa w Turcji, jest obecnie szóstą pod względem wielkości na świecie. Ma przywrócić tej ziemi żyzność, jaką miała w czasach, gdy stolicą Mezopotamii była właśnie Sanliurfa.

Gościnność 
Mówi się, że gościnność i szczodrość mieszkańcy Sanliurfy odziedziczyli po Abrahamie, cierpliwość po proroku Ayyubie, czyli Hiobie, a miłość i tolerancję po Chrystusie, który udzielił miastu błogosławieństwa.

Z lotniska GAP odebrał nas Mehmet, turecki koordynator. Mimo, że właśnie dowiedział się o śmierci swojego teścia, z pełnym zaangażowaniem pełnił rolę gospodarza, przekazując w drodze do hotelu aktualności i ciekawostki, np. zwracając uwagę, że właśnie jedziemy Jedwabnym Szlakiem. W hotelu przekazał nas pod opiekę kolegów: Yusufa, Ahmeta i Mohameda. W Rondzie grupa turecka z racji swojej wielkości (7 osób) i powszechnej nieznajomości języka angielskiego jawiła nam się dość obco, poza małym Ibrahimem, który cały czas nam towarzyszył i jako niepotykanie spokojne dziecko podbił nasze serca. Tym razem, choć Mehmet nie był obecny przez pierwsze dwa dni z powodu uroczystości pogrzebowych, nieomal tego nie odczuwaliśmy, bo dwóch inspektorów – Ahmet i Emir – było naszymi przewodnikami i tłumaczami. Gościnność gospodarzy przeszła nasze oczekiwania - począwszy od spotkania na lotnisku, poprzez rewelacyjne warunki hotelowe (pięciogwiazdkowy hotel Dedeman wyjątkowo dla nas tani), fundowane lunche i obiady, wycieczki, prezenty… Każdy uczestnik wizyty był traktowany specjalnie; na potrzeby niepełnosprawnej Brytyjki Ann Marie zawsze czekał samochód i wiele osób gotowych do transportowania jej w miejsca, normalnie niedostępne dla osób w jej kondycji.

Jedzenie 
Nasi gospodarze chcieli ugościć nas szczególnie, więc ciągle podawali najlepsze dania, tj. kebab i baklawę. Często dwa razy dziennie to samo. Począwszy od pierwszego tradycyjnego kebaba z ayranem na który zaprowadził nas Ahmet, poprzez  kolację po turecku z muzyką turecką i wijącymi się w takt  tej muzyki Evą, Alicią, Christiną i Augustą, zwieńczoną  Çiğköfte (tj. wyrabianą na oczach gości tradycyjną przystawką z pomidorów, cebuli, czosnku, cynamonu, kminku, pietruszki, soli, mięty pieprzowej, zmielonej pszenicy, suszonej czerwonej papryki i chudego mięsa), po lunch w Mardin, gdzie każdy mógł wybrać z karty danie dla siebie. Mnie szczególnie do gustu przypadł kebab jagnięcy z grillowanym bakłażanem i papryką i niesamowity ayran. Nasi tureccy partnerzy są muzułmanami, nie spożywają alkoholu. W tej kwestii dostosowaliśmy się do gospodarzy. Nie na darmo mówi się, że w obcym kraju należy jeść i pić to, co tubylcy. Kebab jagnięcy na ostro z ayranem - to moje smaczne wspomnienie  wizyty w Turcji. To co urzekło nas wszystkie, to zwyczaj podawania zawsze i wszędzie herbaty – dobrej, mocnej, w małych szklaneczkach o tulipanowatym kształcie.

Kraj kontrastów
Turcja już wcześniej, podczas mojego pierwszego pobytu oczarowała mnie swoją przebogatą kulturą i przyrodą. Teraz doszło jeszcze niezrównana gościnność, szczodrość i cierpliwość.
Te pozytywy przeważają w moim odbiorze kraju naszego partnera, choć obraz ten nie jest całkiem idealny, bo jest to kraj nadmiernych kontrastów, olbrzymich nierówności społecznych, nieakceptowanej przeze mnie podrzędnej roli kobiety, nadmiernego przywiązania do hierarchii. 
Na filmie tego nie widać, więc polecam wirtualną - przynajmniej na razie - podróż do Sanlirufy.

piątek, 18 lutego 2011

Z naszej podróży do Turcji przywiozłyśmy wiele wspomnień, obrazów, smaków i dźwięków. To nagranie zostało zarejestrowane przez Grażynę podczas spaceru w Sanliurfie:

Turcja 2011

Wizyta w Sanliurfie uwieczniona naszym obiektywem


Zdjęcia zamieszczone są na portalu Picasa.

środa, 16 lutego 2011

Wykorzystanie TIK w MSCDN Wydział w Siedlcach

Arkusz diagnostyczny posłużył do opracowania raportu na temat wykorzystania technologii w naszym Wydziale.

Wykorzystanie TIK w instytucjach partnerskich

Na seminarium w Sanliurfie partnerzy zobowiązali się przedstawić prezentację wykorzystania technologii informacyjnych i komunikacyjnych w ich instytucji w obszarze zarządzania i nauczania. Podstawę tych prezentacji stanowił kwestionariusz diagnostyczny opracowany przez polskiego partnera.